O zakupie gwintu już wam mówiłem. Nie była to łatwa operacja i od listopada planowałem docelowo zmodernizować moją kolumnę, nadspawać nakładkę gwintowaną oraz dobrać amortyzator i sprężynę. Nie podobał mi się ten plan. Uważam, że coś takiego jak zawieszenie musi być zrobione przez kogoś, kto wie co robi. No i z pomocą przyszedł bardzo sympatyczny japończyk (instagram @masahiko67) z którym przegadałem dziesiątki godzin o tych furkach i przypadkiem trafił się na lokalnej aukcji w Japonii gwint.
No, to zgarnąłem go do Polski:
Zakupiłem ku mojemu zaskoczeniu loklanie, po drugiej stronie ulicy w osiedlowym sklepiku japońskie łożyska NSK do Toyoty Cressidy - wszystko pasuje plug & play. Do tego kilka tubek smaru i do dzieła:
Żeby założyć gwint, należy przerzucić tarcze i nowe łożyska na piastę zintegrowaną z kolumną. Łatwizna.
No i gotowe, przód siedzi jak należy.
Niestety kolumna choć miała być p&p okazała się nieco różnić. Jarzmo hamulca posiada różnice w otworach mocujących na około 12mm, więc jarzmo w tygodniu leci do tokarza, zostaną dorobione nowe otwory, hamulce wlecą na auto i będzie testowane. Przy okazji wyrzeźbimy osłonę miski olejowej i jeszcze co nieco zejdę w dół.
Od czego by tu zacząć? Może od tego, że ja i kwestie mechaniki, a zwłaszcza dorabiania czegokolwiek i tworzenia customów - te równanie, które nie może się udać. Zastanawiam się więc cały czas, po co kupiłem sobie tak wymagający, trudny samochód, do którego nie wystarczy mieć nieograniczone środki na koncie i klikać jak popadnie na ebayu?
Bo czemu nie?
Kupujac gwint, byłem pewny, że kupuję dedykowaną rzecz. Jestem jednak jedynym posiadaczem jakiejkolwiek wiedzy na temat tego auta w obrębie zapewne tysięcy kilometrów, więc skąd miałem wiedzieć najważniejsze? Polift ma inne zaciski niż przedlift. Różnica wynosi zaledwie 10mm, w miejscu mocowania jarzma. I to co najlepsze, jedynie wersje 1GGTE 24valve miały inne zaciski, bo polift z innymi wersjami silnikowymi ma jeszcze inny rozstaw jarzma.
Teorie mądrych głów były różne. Od wiercenia, przerabiania zwrotnicy, po adaptacje zacisków z innej furki.
Wybrałem ostatnią z opcji i wpadłem na pomysł, że przecież tarcza hamulcowa z S13 wczesnej produkcji ma identyczny rozmiar co ta, w moim Marku. Nie szukałem długo. Gość z turbokillersów pomierzył mi pięknie jarzma - bingo. 100mm, tak jak trzeba. Zaciski przyszły, ale są za grube przy jarzmie. Zmarnowałem tydzień czekając, aż ktoś kto deklarował się, że utnie to profesjonalnie powie mi, że tego jednak nie utnie, bo nie ma jak sobie tego złapać. Okej. Nie jego wina. Wzięliśmy więc diaxa, szlifierkę stołową i co do milimetra udało nam się zejść odpowiednią szerokość.
Później już tylko pozdejmować wahacze, założyć, odpowietrzyć, dorobić dystans do jednego z klocka, aby przylegał bliżej oryginalnej tarczy - i wsio. Jeździ
...ale nie hamuje, a raczej zwalnia. Znajomy opowiadał wczoraj, kiedy byliśmy już dosć zmęczeni, żeby pamiętać o położeniu odpowietrznika. Taak.
- o czym to on tam gadał wczoraj?
pomyśleliśmy wszyscy. Naturalnie, że zamieniliśmy zaciski, prawy poszedł na lewy, a lewy na prawy, przez co jedynie zwalnia, bo jest zapowietrzone. Temat ogarniemy w poniedziałek, ale tak czy siak - sukces, działa.
Prędzej zresztą jeszcze szura po ziemii. Koniecznie muszę podjąć się jutro rolowania nadkoli, a następnie zamontować docelowe koła. Auto więc jeszcze nie pod blokiem, a nadal pod garażem. Do pracy znowu autobusem
Przy okazji okleiłem sobie na nowo listewki świeżą folią chromowaną. Poprzednia folia była połączeniem nieudolnego pędzla wraz z bezbarwną folijką rodem z siatki na bułki. Teraz jest jako tako.
Jako, iż nadal czekam na porządną opalarkę i dobry dzień do rolowania nadkoli - podjąłem się zaopatrzeniem w zadanie, które planowałem od zimy.
Oryginalne radio z GX'a jest przepiękne, ale niestety, poza tym, że ładnie świeci pozostaje niesprawne. Znalazłem speca, który jest w stanie zregenerować mi wszystkie napędy, dorobić paski i uruchomić chociaż element odpowiedzialny za odtwarzanie kaset. Nie zdzierżę jednak w środku sezonu posiadania dziury w kokpicie, a muzyki podczas jazdy sluchać lubię.
Od dłuższego czasu używam głośnika JBL Flip 5, więc czemu by nie użyć radia z BT i nie włożyć go do schowka? No i tak też zrobię. Miejsca w drzwiach mam bardzo mało, więc postawiłem na najpłytsze dostępne na allegro w przystępnej cenie do 300 ziko, głośniki Sinuslive.
Do tego dystanse uniwersalne z MDF'u, które wlecą pod tapicerkę i na to głośnik. Przejściówka oryginalnej instalacji na takie "nowoczesne" i będzie grane.
Przy okazji, od stania pod pracą na pełnym słońcu, z czasem zaczęła mi odchodzić jedna z listewek. Jako, że i tak miałem odnowić chrom jeszcze raz, a następnie przykleić je porządnie, uznałem, że zdejmę je wszystkie. Zainspirowany GX'em @showaracing z Japonii, nie musiałem długo czekać na zdanie, iż bez listewek jest kocur. No i tak zostanie
Odkurzę nieco pajęczynę w tym temacie. Nie da się ukryć - robienie takiego samochodu bez warunków oraz nabytych wcześniej umiejętności wiąże się jeżdżeniem od warsztatu do warsztatu. Na szczęście ja już mam jeden taki zaufany punkt, choć mało terminowy
Auto pojechało na Japfest w 2020 roku i wygrało dwie nagrody:
Później, w drodze z Wrocławia nad morze ( odważny krok ) zaczęło palić na pięć garów, później na cztery, a po powrocie do domu przestało palić w ogóle. Wniosek był prosty - robimy elektrykę silnika od zera. Przy okazji zacząłem się nieco zbroić w części do zawieszenia, które ewidentnie wymagało kompleksowego remontu.
Auto postawiłem na jakiś czas pod jedną z galerii handlowych we Wrocławiu i czekałem na lepszy moment.
Woza przetransportowałem do serwisu i zaczeła się rozbiórka.
I tak oto kupiłem pierw skromnie sprężyny MTS Technik do AE86
Następnie amortyzatory TRD również do AE86
Później wysłałem do firmy PK Coliovers zawias gwintowany przedni na regenerację. Okazało się, że konstrukcyjnie jak na technologie użyte w latach 90, zawieszenie jest zrobione o tyle precyzyjnie, że warto to ratować zamiast budowania zestawu od zera, no i poszło:
Później zaopatrzyłem się w multum eksploatacyjnych dupereli jak wahacze, sworznie, łączniki, szczęki, cylinderki itp itd.
Wleciał drążek Panharda od Techno Toy Tuning z USA
A na deser wpadł komplet poliuretanów na całe zawieszenie od Strongflexa
Wiadomo, przy okazji komplet nowych łożysk, klocków, tarcz, wymiana olejów w moście, skrzyni, silniku i inne.
Auto zostało wypchnięte z warsztatu po półrocznym wiszeniu i czekaniu na części, aby postać pod chmurką kolejne trzy miesiące na najtrudniejsze - elektrykę
Zdjęć nie mam jeszcze, ale w zasadzie nie ma czego oglądać. Jest poprowadzona wiązka silnika odpowiadająca za zapłon i tym podobne od zera. Są nowe przekaźniki i bezpieczniki osadzone w nowej puszce, z nowymi kablami, omijając całkowicie pozostałości starej, przeciążonej wiązki.
Auto po roku stania umyłem, machnałem szmatą dwa razy i już mi sie nic nie chce przez najbliższe pół roku
Pojechałem jedynie na zbieżność, wiadoma sprawa
Przy wjeździe do tego miejsca spaliłem laka gościowi na kanale, bo zawisnąłem progiem jakieś 5 razy. Jak zjeżdżałem spaliłem laka ponownie.
Później już tylko w miasto i pocieszyć się wozem
Teraz chcę powoli zmierzać do wizualki, która mie sie podoba i nie ma nic wspólnego z wygodnym użytkowaniem auta
Ale zanim to nastąpi, chcę zregenerować most, przekładnię oraz skompletować chromy oraz detale wnętrza, które odbiegają od moich widzimisie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum